Kierowca TIR-a wystawił mnie na autostradzie przy zjeździe na Pragę.
Jakimś cudem po ok. godzinie drogi z ciężką torbą dotarłem do najbliższego metra.
Zameldowałem się w hostelu przy Muzeum Narodowym. Ceny hosteli w Pradze bardzo przyjemne, niewiele ponad 30 PLN od łóżka w dormie.
Pierwszy dzień (popołudnie) przeznaczyłem na rekonesans.
Miasto idealne do pieszego zwiedzania.
Praga nocą jest piękna, fantastycznie oświetlona i pełna życia. Most Karola zatłoczony jak sopocki "Monciak" w sezonie letnim.
Kilka ciekawych punktów zwiedzania zaczerpnąłem ze strony reportera "Gazety Wyborczej" Mariusza Szczygła:
http://www.mariuszszczygiel.com.pl/398,praha
Autor słusznie zachwyca się iluminacją Teatru Narodowego i Hradczan, ale nie podzielam jego podziwu dla pasażu Lucerna (przy Galerii Wiktora Emmanuela w Mediolanie wszystko "wymięka").
Praga to jedno z centrów europejskiej muzyki klasycznej (Mozart, Dworzak). Za ok. 50-80 PLN (zniżki studenckie) w kilku miejscach miasta można uczestniczyć w godzinnych koncertach. W krótkich spodenkach i adidaskach do biegania usiadłem na schodach w Muzeum Narodowym. Wysłuchałem "Wiosny" Vivaldiego, "Eine kleine..." Mozarta i innych "hitów".
Muzeum Narodowe powstało pod koniec XIX w. i jest jednym z symboli czeskiego odrodzenia narodowego w ramach monarchii austro-węgierskiej. Mieści się przy Placu Wacława. Jest to centrum "nowej Pragi", miejsce historycznych wydarzeń w latach: 1918, 1948, 1968, a także Aksamitnej rewolucji w 1989, gdy na placu gromadziły się setki tysięcy demonstrantów, żądających demokratyzacji Czechosłowacji. Z balkonu jednej z kamienic otaczających plac w roku 1989 przemawiali do tłumu liderzy czeskiej opozycji z Václavem Havlem na czele.
Przed muzeum znajduje się pomnik św. Wacława, patrona Czech, księcia z początku X stulecia, zabitego wg legendy u wrót kościoła przez siepaczy brata. Wychowany przez babkę św. Ludmiłę, za jego czasów ugruntowało się chrześcijaństwo w kraju i wzniesiono na Hradczanach romańską rotundę.