Do Helsinek przypłynęliśmy o 16.30, zameldowaliśmy się w hoście i ruszyliśmy na centrum po pamiątki. Wielki sklep przy Esplanadzie bardzo drogi, podobnie jak oficjalny sklep Muminka ( centrum handlowe na wysokości pomnika Mannerhaima ). Radzę spróbować w sklepach przy Muzeum Narodowym, reklamują się jako najtańsze pamiątki z miasta.
Wieczorem ( w fatalnej pogodzie) postanowiliśmy pobiegać po kompleksie olimpijskim i wzdłuż zatoczki aż do hali Finlandia. Warto było, Finlandia to kraj o dużych tradycjach lekkoatletycznych ( zwłaszcza długodystansowych ), mimo że obecnie kojarzy się raczej z kierowcami - Raikonenem ( Ferrari w F1 ) i Marcusem "Bosse" Grönholmem ( rajdy samochodowe te z Hołowczycem ). W parku olimpijskim stoją pomniki dwóch największych fińskich biegaczy :
1) Paavo Nurmi - podobno potrafił dobiec na trasie Turku-Helsinki szybciej niż pociąg, 9-krotny złoty medalista olimpijski ( + 3 srebrne krążki ) w 1920, 1924 i 1928 roku, w 1952 roku zapalał znicz olimpijski w Helsinkach, chyba najwybitniejszy biegacza w historii, dystanse od 1500 do 10 000.
2) Lasse Viren, 4-krotny złoty medalista na 5000 i 10000 m, olimpiady 1972 i 1976, na początku XXI wieku parlamentarzysta w fińskim parlamencie
Bieganie udane, postanwiłem Nurmiemu zostawić swojego adidasa, bo biedaczek został wyrzeźbiony bez obuwia :)
Podsumowując Helsinki :
1) ładne miasto, zadbane, nie ma się do czego przyczepić
2) ładniej niż w Oslo - lepsze położenie, wychodzi praktycznie w morze, liczne wysepki
3) jednocześnie troche smutno, surowo, mało zabytków ( np. w zestawieniu z Kopenhagą ), duże miasto, a można dokładnie zwiedzic w jeden dzień
4) nie drogo, chyba najtaniej ze stolic nordyckich ( Kopenhaga, Oslo, Sztokholm )