Barcelona pozegnala nas desczem, slonca nie bylo, a my na plazy....
woda ciepla, ale plaza bez rewelacji, ladna promenada palmowaaa
mala, spokojna Genewa...
dojechalismy o 8, ale mielismy problem z pania z Eurolinesu ( poziom pani Basi ), wkoncu udalo sie, w niedziele o 14.30 jedziemy do Warszawy, autokar robi straszne kolka, wiec mozliwe, ze wysiadziemy we wroclawiu w pon rano i bedziemy w domu we wt ranooo...
w Szwajcarii drogoo, duza roznica w porownaniu z hiszp...
milo,ze od hostelu dostalismy bilet na komunikacje miejska na dwa dni, w tym na rejs stateczkiem po jeziorze...
zabytkow maloo, ale jezioro, wpadajacy do niego Rodan i najwyzsza na swiecie fontanna, 140m, sa bardzo ladneee... rano bylo bardzo zimno, ale sie rozpogodzilo, widoczek na Alpy jest, ale Mont Blanc nie widaccc...
bylem w europejskiej siedzibie ONZ, 8frankow ( 10 normalny ), godzinny tour in english, wartooooo.... bezcenna pamiatka w postacvi legitymacji ONZ ( zdjęcie robią na miejscu )
pozdrawiam
po podróży : warto odwiedzić Genewe, bo jest innaaa, niepowtarzalna. Spokoj, jakby nie mieli mlodziezy i alkoholu, idealnie polozona miedzy jeziorem i Alpami, mozna spacerować wokol akwenu wodnego calymi dniami
drogo, ale nie wiem jak jest w Zurychu, jesli jeszcze drozej to ladna roznicaaa nawet z Francją, mozna placic w euro, reszte wydadza we frankach, chociaz korzystniej wymienic wiadomo
no i ten hostel/schronisko ( 35 franków, mega śniadanie plus ten bilet na komunikacje, jakby tak w Londynie do miejsca noclegowego dawali bilety na metro........... :)
nie ma go w hostelworldzie, youthhostel.ch