Oznakowanie szlaków na Ukrainie nie należy do najlepszych, może to się zmieni (Marcin myśli o tym). Podobnie jest ze schroniskami (Komen jest chyba jedyną opcją po tej stronie pasma, lepiej jest od strony Jasiny). Idąc na Howerlę widzieliśmy kilka opuszczonych budynków i zaniedbanych chatek, w których od biedy można przenocować "na dziko". I właśnie ta "dzikość" to chyba największy atut Czarnohory. Podczas naszej wędrówki nie spotkaliśmy ani jednego wędrowca, jedynie kilku miejscowych na motorach. Świetne widoki na ośnieżone szczyty i zabrakło tej wisienki na torcie w postaci wejścia na najwyższy szczyt Ukrainy...
Howerla z Komena - zejście/transport ze schroniska/autostop przez Luhy do wsi Howerla (szlaki startują ok. 2 km za miejscowością), następnie 6h (16,5km) na szczyt (zgodnie z oznakowaniem);warto rozważyć różne opcje, np. start z Komena, zejście do Lazeshchyny na pociąg/nocleg lub opcja odwrotna, zacząć od strony Lazeshchyny/Jasiny (krótsze wejście) i zejść na nocleg do Komena, skąd później można atakować Pip Iwan (tą opcję rozważamy na drugie podejście).
Nam się nie udało, przez błędne założenie wyszliśmy z Komena (ok. 900 m n.p.m.) na punkt widokowy na wysokość ok. 1800 m n.p.m. (polecam, szybkie przejście i świetne widoki na Howerlę i Gorgany) i następnie zeszliśmy na ok. 600 do wsi Howerla... Zabrakło czasu. Ciężko również ocenić sytuację na wysokości ok. 2000 m. w kwietniu. Śnieg na 1800 nie był zbyt uciążliwy, ale było go sporo... Optymalnym miesiącem wydaje się maj, później zapewne robi się zbyt ciepło, ale zależy kto co lubi :)
Wrócimy, bardzo nie lubię niezrealizowanych planów podróżniczych...
Cel: ponownie odwiedzić "koniec świata" czyli Uroczyszcze Komen i wejść na dwa szczyty, Howerlę i Pip Iwan (na szczycie znajdują się ruiny polskiego obserwatorium Biały Słoń)