Na placu Macedonia wypożyczyłem rower miejski, za 6h zapłaciłem równowartość 1euro :)
Plany miałem ambitne, góra z 66metrowym krzyżem i monasterem św. Pantelejmona, akwedukt pod miastem...
Wyszło trochę inaczej...
Wjechałem w stronę albańską. Najpierw rejon bazarowy, nie dorównywał sarajewskiemu, ale było święto. Kupiłem pocztówkę - jak w domu spojrzałem, to brakuje na niej jakiś 10nowych pomników pobudowanych ostatnimi laty wokół placu Macedonia i kamiennego mostu. Pamiątki nie nadążają nad projektem rozbudowy miasta.
Za część usług można płacić w euro, zwłaszcza turystycznych. Kurs 61 macedońskich denarów = 1euro.
Twierdza, wejście za free, bardzo dobry widok na część macedońską miasta, fajne cyklopowe mury. Było okrutnie gorąco tego dnia. Na tych murach topiłem się prawie jak w Dubrowniku.
Następnie wjechałem w albański "slums", uliczki jak w Maroku (tak mi się ze zdjęć kojarzyło), wąsko, ciasno, biedota, jechałem w lekkiej obawie, bo wjechałem przypadkowo, a nie mogłem się zatrzymać, jechałem w dół, liczyłem że nie trafię w ślepą uliczkę i wyjadę.
Dalej też trzeci świat, biednie, miasto szybko się zakończyła. Z okolicą kontrastowała ogromna ambasada USA. Z tej strony rzeki ładny widok na miasto w oddali i nowoczesną arenę piłkarską im. Filipa II Macedońskiego. Zawróciłem i następne kilka godzin jeździłem nad Wardarem po stronie macedońskiej, alejki spacerowo-rowerowe sprzyjały mi.
Przez miejski park, koło stadionu, w oddali widziałem ekskluzywny hotel ALEXANDER PALACE.
Taki dzień - na spokojnie, bez nerwów. Pojeździłem, zobaczyłem, zrobiłem kilka fotek :)
Podoba mi się Skopje, brak klimatu dużego miasta, dużo pomników, spokój, rzeka :)
Zatrzymajcie się tutaj chociaż na chwilę, pospacerujcie nad Wardarem patrząc z jednej strony na twierdzę, z drugiej na rozbudowujący się plac Macedonia i krzyż na górze.
Polecam