Droga Moskwa-Smoleńsk bardzo dobra, najlepsza jaką jechaliśmy w Rosji (a jeździliśmy samymi dobrymi drogami). Przejechaliśmy ok. 400 km nocą, w lekko ponad cztery godziny. Zatrzymaliśmy się na sen w samochodzie. Rano przejechaliśmy przez Smoleńsk w poszukiwaniu lotniska wojskowego i miejsca katastrofy 10.04.2010. Część Rosjan nie miała pojęcia czego szukamy, kilku jednak dobrze wytłumaczyło trasę. Trochę pokrążyliśmy, ale trafiliśmy.
Brak ogrodzeń, kierunkowskazów, zjeżdża się płytami z głównej drogi, mijamy spacerujących Rosjan. Miejsce nie sprawia wrażenia zadbanego.
Polski Cmentarz Wojenny w Katyniu znajduje się kilkanaście kilometrów dalej. Dobre oznakowanie, tabilce w kilku językach. Część polska zdecydowanie większa, lepiej zorganizowana niż rosyjska. Był to bardzo ważny przystanek historyczny na naszej trasie. Bez samochodu zapewne ciężko byłoby tam trafić. Zbiorowe mogiły, doły śmierci, ołtarz, nazwiska (byli także Pomorzanie urodzeni w Wejherowie, Brusach, Czersku, Kościerzynie...).
Ok. 12 czasu rosyjskiego wyjechaliśmy z parkingu w Katyniu w kierunku Dałgawy na Łotwie. Jechaliśmy wzdłuż granicy z Białorusią. Mimo że główna droga z Moskwy biegła na Mińsk, to trasa była całkiem dobra. Wydaliśmy ostatnie ruble przed granicą i w rekordowe 40minut przekroczyliśmy granicę. Byliśmy w UE. Po wielu dniach wyjechaliśmy z obszaru celnego Rosji i Kazachstanu. Czas "grał" na naszą korzysć. Jeszcze jedna zmiana czekała nas na granicy litewsko-polskiej. Wciąż miałem szanse zdążyć na czwartek rano do pracy.