Od mojej pierwszej wizyty w 2008 roku Lwów przeszedł olbrzymią metamorfozę otwierając się na ruch turystyczny. Atrakcyjne ceny, stragany i sklepy z pamiątkami, dobra baza gastronomiczna i hotelowo-hostelowa. Warto zobaczyć najbardziej polskie z miast pozostających poza granicami RP,
a w chwili obecnej są na to świetne warunki i stosunek cena-jakość.
W mieście spędziłem zaledwie kilka godzin. Obserwowałem zmiany wokół Rynku i Placu Swobody. Była Wielka Sobota. Jarmark Wielkanocny. Miejscowi udawali się do licznych kościołów katolickich, grekokatolickich lub prawosławnych święcić pokarmy i tylko rozstawiony na przeciwko pomnika Tarasa Szewczenki namiot przypominał o toczącym się od kilku lat konflikcie na wschodzie kraju...
Nie zmieniła się jednak infrastruktura tramwajowa, za 2 hrywny (ok. 30 groszy) można przejechać się bardzo wolno z dworca na stare miasto... mój tramwaj powrotny był tak powolny, że w pewnym momencie stanął w miejscu i już nie ruszył... minuty dzieliły mnie od spóźnienia na pociąg w góry :)
Polskie ślady na Ukrainie, nie tylko Lwów, Sławomir Koper, "Ukraina. Przewodnik historyczny".
Bardzo dobrze napisana pozycja, duża porcja ciekawostek, anegdot i faktów, podobnie jak inne tegoż autora "Wielkie Księstwo i Inflanty. Przewodnik historyczny. Śladami polskości Kresów" (właśnie czytam) oraz "Kresy południowo-wschodnie. Przewodnik historyczny. Polskie ślady" (zamierzam przeczytać, ale książka już trochę "na siłę").
Lwów kojarzy się także ze Stefanem Banderą (okazały pomnik i liczne pamiątki) i UPA, o trudnych stosunkach polsko-ukraińskich polecam książkę Grzegorza Motyki "Od Rzezi Wołyńskiej do Akcji Wisła. Konflikt Polsko-Ukraiński 1943-1947".