Ciężko mi o tym pisać i tłumaczyć się..
Mieliśmy zaplanowane spotkania z Polakami mieszkającymi w Kazachstanie oraz Czelabińsku.
Niewiele z tej koncepcji wyszło.
Dlaczego?
Wiele czynników się na to złożyło, błędne decyzje, brak czasu (tylko 3tyg. urlopu), trudności z dotarciem, trudności z komunikacją itd.
Ostatecznie przekazaliśmy pakiety promocyjne polskiej organizacji w Czelabińsku, ale nie mieliśmy kontaktu podczas tego przekazywania z Polakami. Brzmi to dziwnie, ale owa organizacja skupia zainteresowane naszą kulturą osoby narodowości polskiej i rosyjskiej.
Wrócę jednak do Czkałowa.
Czkałow (ros. Чкалово = Czkałowo) zostało założone w 1936 jako tzw. toczka (punkt) przeznaczona dla specjalnych przesiedleńców – ludności polskiej oraz niemieckiej deportowanej z obwodu Żytomierskiego na Ukrainie oraz z rejonów tzw. Marchlewszczyzny i Dzierżowszczyzny. Wokół Czkałowa funkcjonowały łagry, do których w 1945 roku trafiali Pomorzanie. W 2003 roku mieszkało tu 5210 mieszkańców. Jedno to jedno z głównych skupisk Polaków w Kazachstanie. Działa tu Dom Kultury Polskiej w Czkałowie, parafia rzymskokatolicka pw. św. Apostołów Piotra i Pawła oraz ma swoją siedzibę wydawnictwo Kwartalnika Polonii w Kazachstanie „Głos Polski”. Wszystko te instytucje skupione są wokół polskiej parafii.
Po 230km (bardzo dobra, trzypasmowa, płatna autostrada) na wysokości Schuchińska zjechaliśmy w stronę Czkałowa. Za kilka lat cała trasa Astana-Pietropawłowsk będzie tak wyglądała. Kazachowie bardziej inwestują w połączenie z Rosją niż w trasę między Ałmaty a Astaną (droga ta była "normalna", bez rewelacji, na pewno nie można nazwać ją ekspresową).
Borewoje, park narodowy pełen domów wypoczynkowych oraz infrastruktury rowerowej. Bardzo ładne miejsce. Prawie jak na Kaszubach. Zatrzymaliśmy się na pół godziny i pojechaliśmy dalej.
Na mapie droga od zjazdu z autostrady przez Borewoje do Czkałowa oznaczona była jednym kolorem oznaczającym jej klasę.
W praktyce dojazd z tej strony do polskiej miejscowości to momentami off-road jakiego nie poznaliśmy nawet w czasie rajdu.
70km w ponad 3 godziny. Na szczęście samochód wytrzymał i to miał być ostatni test tej wyprawy.
W Czkałowie byliśmy po 23.00 czasu kazachskiego. Miasto wyglądało na wymarłe. Ciemno jakby prądu nie było. Zawróciliśmy, wybraliśmy po mapie prawdopodobnie najlepszą drogę prowadzącą do głównej trasy na Pietropawłowska. Ta droga również była słaba, ale przynajmniej był asfalt. Bardzo ciężko dojechać do Polaków w Kazachstanie.
Nie mieliśmy umówionego spotkania (zadecydowaliśmy o priorytecie dla Czelabińska, ponadto zmienił się tutejszy proboszcz), ale chcieliśmy tutaj dojechać o takiej godzinie aby była możliwość spotkania rodaka na ulicy.