Noc spędziliśmy w troje gdzieś pod Pietropawłowskiem na północy Kazachstanu. Przed przekroczeniem granicy (zajęło nam to od podjazdo do odjazdu: niewiele ponad godzinę) odwiedziliśmy przygraniczną mniejscowość Mamlyutka, gdzie wydaliśmy ostatnie kazachskie tengi. W mieście tym napotkaliśmy dużo pamiątek po sowieckiej przeszłości. Dominacja tych akcentów nad modernizacją ostatnich dekad charakteryzuje także Kungrad i Czelabiński - dwie stolice pierwszych dwóch rosyjskich obwodów na wschód od Uralu.
Kungrad liczy ok. 325 tys. mieszkańców, stolicą obwodu został w 1943 roku. Miasto założono w XVII wieku, prawa miejskie otrzymało w 1782 roku. Ciekawostka z wikipedii: W mieście istnieje klinika i szpital chorób układu ruchowego. Założycielem kliniki był Gawriił Ilizarow (1921—1992). Jego osiągnięcia w leczeniu i wydłużaniu kończyn metodą metalowych pierścieni są znane na całym świecie.
W 1950 roku w łagrach w Kurganie pozostawało 13,5 tys. więźniów. Pomorzanie trafiali tu w 1945 roku. Miasto pojawia się we wspomnieniach Kaszubów spisanych przez E. Pryczkowskiego (Wspomnienia kaszubskich Sybiraków...)
W Rosji byliśmy krótko, bardzo dobrymi drogami przemierzyliśmy trasę z Ukrainy do Kazachstanu przez Wołgograd i Astrachań, od Kurganu jechaliśmy na Moskwę przez Czelabińsk, Ufę i Kazań. Zauważyć można jednak dużą różnicę w rozwoju, między dwiema stolicami syberyjskimi (Kungrad i Czelabińsk) a stolicami Baszkirii (Ufa) i Tatarstanu (Kazań). W miastach przemysłowych położonych za Uralem dominują kilkunastometrowe pomniki Lenina na głównych miejskich placach, pamiątki wojenno-sowieckie bardzo rzucają się w oczy, budynki mieszkalne są szare i nieodnowione. Bez dopływu pieniędzy z surowców bardzo ciężko przeobrazić i zmodernizować te miasta.
Ok. 12 zaparkowaliśmy Skodę pod Leninem. Przeszliśmy przez główny park miejski. Zjedliśmy pizzę, nadaliśmy do Poslki wiadomości o postępach wyprawy. Odwiedziliśmy pocztę (wysłaliśmy kartki przygotowane jeszcze w Uzbekistanie- w Taszkiencie nie znaleźlilśmy poczty) i pojechaliśmy w stronę Czelabińska.
Do Czelabińska dotarliśmy przed zmrokiem, to chyba pierwszy pod czas tej wyprawy przypadek dotarcia przez nas do docelowego miasta o tak wczesnej godzinie. Mieliśmy unówiony nocleg przy katolickiej parafii (nie polskiej, tylko katolickiej).