www.facebook.com/kaszebeteam
Rano poszliśmy na mszę prowadzoną przez słowackiego proboszcza. Spotkanie zaplanowane z przedstawicielami polskiego stowarzyszenia Solaris nie doszło do skutku. Gadżety przekazaliśmy Lidii, młodej Rosjance, która oprowadziła nas po mieście. Jest ona członkiem polskiego stowarzyszenia, od września studiuje teologię na KUL-u. Po 15 wyjechaliśmy z założonego w 1736 roku przemysłowego miasta (1milion mieszkańców), które w herbie posiada... wielbłąda. W lutym 2013 roku nad miastem rozpadł się 17metrowy meteoryt o wadze 10 tys. ton (1,5 tysiąca rannych, tysiące wybitych szyb).
Poniżej fragment artykulu, fragmenty czelabińskie:
Kilka miesięcy przed planowaną podróżą trafiliśmy na spisane przez Eugeniusza Pryczkowskiego Wspomnienia kaszubskich Sybiraków... Przymusowe przesiedlenia ponad 15 tys. polskich mieszkańców przedwojennego województwa pomorskiego, w tym kilku tysięcy Kaszubów, do łagrów na terenie Związku Sowieckiego są mało znanym elementem wojennej historii regionu. Aresztowania trwały od stycznia do kwietnia 1945 roku. Najwięcej mieszakańców Kaszub przetrzymywano w obozach wokół Czelabińska na Uralu. Pracowali oni m.in. przy wyrębie lasów, w kopalniach węgla i azbestu, kamieniołomach oraz przy załadunku pociągów. Rozmieszczenie łagrów, do których trafiały transporty z Pomorza, pokrywało się z trasą naszej wyprawy. Przekaz podróżniczo-historyczny uznaliśmy za bardzo dobry sposób na realizację celu, który sobie postawiliśmy: upamiętnienie losów pomorskich zesłańców na tle sowieckiej polityki eksterminacji i deportacji prowadzonej podczas II wojny światowej.
W rosyjskim Czelabińsku nocowaliśmy przy największym katolickim kościele na wschód od Uralu. Pierwotny, piękny neogotycki budynek został zburzony przez komunistów, następnie funkcjonował tam łagier. Obecny kościół wzniesiono po 1991 roku. Ofiary deportacji upamiętniliśmy w Kopiejsku, ważnym ośrodku wydobycia węgla brunatnego pod Czelabińskiem. Według sporządzonej dla powiatu kościerskiego listy zidentyfikowanych ofiar śmiertelnych pomorskich wysiedleń, najwięcej ludzi zmarło właśnie w tym mieście. Nawiązaliśmy także cenny kontakt z Polskim Stowarzyszeniem Kulturalnym „Solaris”. Wśród efektów jego działań jest m.in. postawienie w centrum miasta dwujęzycznej tablicy w miejscu, gdzie w 1942 roku znajdowała się Delegatura Ambasady Polskiej. Jednym z członków stowarzyszenia jest historyk zajmujący się polską obecnością na Uralu podczas II wojny światowej. Zwróciliśmy mu uwagę na potrzebę uwzględnienia w jego pracach problematyki ludności przesiedlonej z Pomorza. Ponad dwie dekady od zakończenia „zimnej wojny” wiedza o sowieckich represjach jest w Rosji nadal niewystarczająca.